Oczami Jessie
Co za jebany palant. Zostawił mnie
samą w pokoju. Siedzę tu już od dobrych 24 godzin. Adam się pewnie o mnie
martwi. Harry zabrał mi telefon. Nie mogę się ruszać, bo mnie wszystko boli.
Myślałam, że wszystko będzie między nami dobrze. Myliłam się. On jest
psychiczny, boję się go. To nie jest Harry, którego znam. Tamten siedziałby cicho
i się do mnie nie odzywał, a ten jest w stanie zamknąć ciężarną w ciemnym
pokoju. Byłam pewna, że między nami może być dobrze, ale jak on ma ciągle
odstawiać takie sceny to ja dziękuję. Nie chcę toksycznej miłości. Miałam już
taką. I nie polecam jej nikomu. Martwię się o El. Mam nadzieję, że uciekła temu
palantowi. Nie znam Louis’a, ale myślę, że jest zdolny do wszystkiego. Za
drzwiami słyszę kroki. Chwilę później ktoś ciągnie za klamkę. Zayn!
- Jessie, spokojnie. Nic ci nie
zrobię. – Odkleja taśmę od moich ust i podaje mi wodę w butelce. Jest
zamknięta, więc mam pewność, że niczego nie dosypał.
- Chcę ci pomóc, ale musisz być
cicho, bo jeśli Harry się dowie to mnie zabije. Proszę zaufaj mi. – Nie wiem
dlaczego, ale chcę mu zaufać. Czuję, że mnie nie skrzywdzi.
- Dlaczego chcesz mi pomóc? To nie
w twoim stylu.
- Wiem. Ale kiedyś już
skrzywdziłem dziewczynę, nie chcę, żeby Harry zrobił to samo Tobie.
- Dobra, kiedy indziej mi
opowiesz. Teraz mnie odepnij. A tak w ogóle gdzie jest Harry?
- Poszedł do sklepu. Za chwilę
powinien być, dlatego się pośpieszmy.
Wiesz co mnie zastanawia?
- Co takiego? – Pytam kiedy
rozpina mi kajdanki.
- Czy jesteś taka głupia czy nie
pomyślałaś, żeby użyć telekinezy, aby się stąd wydostać?
- Raczej głupia, bo nie pomyślałam
o tym. – Uśmiechnęłam się do Zayn’a i wybiegłam z domu zabierając jedno z aut Styles’a.
Jadę do domu. Wreszcie.
Oczami Harry’ego
- Kurwa, gdzie ona jest Zayn? –
Wrzeszczę na Zayn’a. Jessica uciekła. Jak ona to zrobiła? Nigdzie jej nie ma.
Zdążyłem zdemolować cały dom.
- Nie wiem. Przyszedłem dopiero.
Przestań debilu demolować nasz dom. – Wiem, że kłamie.
- Masz ją kurwa znaleźć i
przywieźć do mnie. Masz jeden dzień. Pożałuje tego. Pokażę jej moje prawdziwe
oblicze.
Oczami Louisa
- Co jest kochanie? Nie
spodziewałaś się, że cię znajdę? Trochę mi to zajęło jak widzisz, jednak dla
mnie nie ma rzeczy niemożliwych. Na początek możesz zadzwonić do siostry i się
pożegnać. Pozwalam ci. Chyba, że chcesz być moją… hmmm…niewolnicą. Co ty na to?
Będziesz robiła, co będę chciał. Bez względu na twoje samopoczucie. Powiem:
śniadanie to idziesz robić śniadanie, powiem kąpiel idziesz kąpać się ze mną,
powiem seks, czekasz rozebrana w łóżku. Masz wybór. A i oczywiście nie możesz
mieć kontaktu ze znajomymi. Nie możesz się odzywać do moich przyjaciół. Masz
słuchać się mnie, jak pies.
- Skończyłeś? Jakoś mnie to nie
przeraziło. Cały czas taki jesteś. Jesteś po prostu chujem. Wiesz co?
Zakochałam się, ale nie w tobie, w Louis’ie, który dawno temu odszedł. Ty
jesteś potworem, który mi go zabrał. Wolę, żebyś mnie zabił. Nie chcę więcej
cierpieć. Jeśli mnie kochasz to pozwolisz mi odejść. Zrozumiałeś? – zatkało mnie.
Coś we mnie pękło. Rozbiło mnie od środka na miliony kawałków. Kocham ją, ale
nigdy nie pozwolę jej odejść. Mogę się zmienić. To jedyne co może ode mnie oczekiwać.
- Proszę Lou. Zmień się dla mnie.
Kocham Cię. – Nie wierzę, że to robię, ale odblokowuje drzwi i wypuszczam El.
Wychodzi powoli z auta. Ja też. Chcę zobaczyć, gdzie idzie, żeby w razie
potrzeby ją znaleźć.
- Też cię kocham Eli. – podbiega do
mnie i całuje namiętnie. Kocham to. Już jest moja. Nabiera się na każde moje
gierki. Dobry jesteś Louis. Naprawdę dobry.
blogerke oceniam na 10/10
OdpowiedzUsuńFajny
OdpowiedzUsuń