czwartek, 26 czerwca 2014

Rozdział 17

- Cześć kochanie, gdzie byłaś? – pyta Adam, gdy wchodzę do domu.

- U El. Nie mówiłam Ci, że robimy sobie babski wieczór. – Musiałam coś wymyślić. Chyba najlepsza wymówka.

- To ona wróciła? – Zapomniałam, że on wie, że El uciekła.

- Tak. Wczoraj rano, jak wyszedłeś do pracy pojechałam po nią.

- Dobrze. To jak się bawiłyście?

- Było super. Dawno nie spędziliśmy czasu razem.

- To cieszę się. Zmęczona jesteś?

- Tak, idę spać.

- To idź. Kocham Cię. – Nie odpowiadam nic, tylko się uśmiecham. Idę na górę. Biorę szybki prysznic i kładę się spać.

 

Oczami Elizabeth

 

- Wrócisz ze mną do domu? Naszego domu. – pyta Lou.

- Tak. Ale proszę Cię, daj mi więcej przestrzeni, chce się spotykać z przyjaciółmi. Będę ci mówić gdzie idę, z kim idę i o której wrócę , ale wypuszczaj mnie z tego cholernego domu. – Wrzeszczę.

- Dobrze, dam ci więcej przestrzeni, ale obiecaj, że nigdy już nie uciekniesz.

- Obiecuję.

Jedziemy do domu. To będzie długa podróż. Z Florydy do Londynu jest kawał drogi, więc cały dzień mamy z głowy. Jedziemy na lotnisko.

 

Oczami Harry’ego

- Jak to nie umiesz jej znaleźć. Kiedyś Ci się udało, a teraz? Coś mi się zdaje, że nie chcesz jej znaleźć. Dobra sam do niej pojadę. – Wrzeszczę na Zayn’a. Muszę ją znaleźć.

Jadę do domu Pain. Łapie mnie policja.

- Dzień dobry. Dokumenty poproszę.

- Dzień dobry. To konieczne? Śpieszę się. Moja żona rodzi.

- Niestety konieczne. – podaje mu dokumenty.

- Mogę już zapłacić? – Podaję gościowi 1000₤ jako łapówka, a ten oddaje mi dokumenty i odjeżdżam.

Jebane ograniczenie prędkości. Podjeżdżam pod dom Jess. Pukam do drzwi. Otwiera mi je Jessie. Nie mówię jej „cześć” ani nic takiego, tylko rzucam się na nią jak jakieś głupie zwierze. Nie wiem co się dzieje, ale nie potrafię wytrzymać bez smaku jej malinowych ust przez 24h. Pragnę poczuć ten smak, jej smak. Kiedy już osiągam swój cel, ona mnie odpycha i przyciska swoją rękę do moich ust.

- Harry. Adam jest na górze. Proszę bądź cicho. Czego ty chcesz?

I znowu nie odpowiadam tylko przyciskam ją do ściany całując. Łapię ją w udach i unoszę na moje biodra, tak aby wokół nich oplotła swoje nogi. Docieram do salonu i rzucam ją na kanapę. Jej język błądzi delikatnie po wnętrzu moich ust, jednak przerywam tą melancholię i całuję ją namiętnie i zachłannie wkładając moją rękę pod jej piękną bluzkę. Słyszę kroki. Ktoś schodzi po schodach.

- Co ty Styles robisz z moją żoną? – pyta.

- Levine. – Mówię z miną mordercy. Adam… czemu a to nie wpadłem. Adam Levine-Pain. Stary przyjaciel. Jestem ciekawy, czy Jess wie kim jest jej mąż.

- To wy się znacie? – pyta Jessica. Naiwna.

- Powiedzmy, że jesteśmy starymi znajomymi.

- Czemu kurwa ruszyłeś moją żonę szmato?

- Ha… Twoją żonę? Chyba tylko na papierku – drwię z niego.

- Wypierdalaj z mojego domu. – Wrzeszczy i wyciąga broń.

- Harry, on ma rację. Idź lepiej już do domu.

- Nie Jessie. Bez ciebie nie wyjdę.

- Proszę, idź.

 

Oczami Jessie

 

Styles wyciągnął broń w kierunku mojego męża. Obydwoje w siebie celowali. Skupiłam się na pistoletach i wyrzuciłam je im z rąk. Szybko podbiegłam i złapałam jeden.

- Jessico, skarbie jak to zrobiłaś? – pyta mnie mąż.

- Widzisz, nawet nie wiesz, że twoja żona ma moc telekinezy. Raniłeś ją, a moc się w niej rodziła.

- Aaaaaa – wydarłam się, żeby skończyć tą debilną konwersacje między nimi. Udało się, bo popatrzyli na mnie.

- Przestańcie się kłócić. Harry wyjdź! Wyjdź kurwa z mojego domu. – Celuje w niego bronią.

- Strzel do mnie. – Mówi. Wie, że tego nie zrobię. – Strzel jeśli mnie nie kochasz. Proszę cię strzel.

- Nie kocham cię Harry. Zrozum.

- Jesteś pewna? – Podchodzi do mnie. Łapie moją rękę i przesuwa bliżej swojego ciała.

- Jeśli mnie nie kochasz to spróbuj mnie odepchnąć. – Próbuję użyć telekinezy, ale nie działa.  – Widzisz, nie potrafisz. – Jestem ciekawa jak będzie z Adam’em więc przesuwam rękę na niego i odpycham do tyłu. Ląduje przy ścianie, a ja wciąż celuje w Harry’ego

- Nie potrafisz mnie skrzywdzić bo mnie kochasz.

- Przepraszam, nie potrafię. Muszę to zrobić.

- Zabij go kochanie. Strzel. – Krzyczy Adam.

Harry patrzy mi prosto w oczy. Są takie zagubione. Powoli naciskam spust.

- Kocham Cię. – Szepcze. Te słowa od razu mnie paraliżują. – On cię bił, gwałcił. Krzywdził Cię. Ja cię już nigdy nie skrzywdzę. – Dodaje szeptem przy moim uchu.

Odwracam rękę w stronę Adam’a.

- Strzelaj Skarbie.

Naciskam spust i broń wypala. Nie zauważyłam kiedy Adam złapał swoją broń i strzelił prosto w Harry’ego. Mój instynkt zadziałał i przesuwam kulę lecącą w Styles’a prosto w mój brzuch. Czuję tylko ból, lęk i strach. Harry bierze broń i podchodzi do martwego? Chyba martwego Adam’a.

- Ostatnie słowa Levine?

- Pierdol się Styles.

- Z twoją żoną chętnie. – Strzał. Harry zabił mojego męża. Czuję, że odpływam.

- Harry – Wołam – Kocham Cię. – Ciemność.

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Zwiastun

Hej. Na początek bardzo chciałabym podziękować Nath za ten zajebisty zwiastun mojego bloga. Kocham Cię normalnie dziewczyno.

https://www.youtube.com/watch?v=FxDDPJAkSEw



czwartek, 19 czerwca 2014

Rozdział 16

Specjalnie dla Patryka rozdział dodany dzisiaj!


Oczami Jessie
 
Co za jebany palant. Zostawił mnie samą w pokoju. Siedzę tu już od dobrych 24 godzin. Adam się pewnie o mnie martwi. Harry zabrał mi telefon. Nie mogę się ruszać, bo mnie wszystko boli. Myślałam, że wszystko będzie między nami dobrze. Myliłam się. On jest psychiczny, boję się go. To nie jest Harry, którego znam. Tamten siedziałby cicho i się do mnie nie odzywał, a ten jest w stanie zamknąć ciężarną w ciemnym pokoju. Byłam pewna, że między nami może być dobrze, ale jak on ma ciągle odstawiać takie sceny to ja dziękuję. Nie chcę toksycznej miłości. Miałam już taką. I nie polecam jej nikomu. Martwię się o El. Mam nadzieję, że uciekła temu palantowi. Nie znam Louis’a, ale myślę, że jest zdolny do wszystkiego. Za drzwiami słyszę kroki. Chwilę później ktoś ciągnie za klamkę. Zayn!
 
- Jessie, spokojnie. Nic ci nie zrobię. – Odkleja taśmę od moich ust i podaje mi wodę w butelce. Jest zamknięta, więc mam pewność, że niczego nie dosypał.
 
- Chcę ci pomóc, ale musisz być cicho, bo jeśli Harry się dowie to mnie zabije. Proszę zaufaj mi. – Nie wiem dlaczego, ale chcę mu zaufać. Czuję, że mnie nie skrzywdzi.
 
- Dlaczego chcesz mi pomóc? To nie w twoim stylu.
 
- Wiem. Ale kiedyś już skrzywdziłem dziewczynę, nie chcę, żeby Harry zrobił to samo Tobie.
 
- Dobra, kiedy indziej mi opowiesz. Teraz mnie odepnij. A tak w ogóle gdzie jest Harry?
 
- Poszedł do sklepu. Za chwilę powinien być, dlatego się pośpieszmy.  Wiesz co mnie zastanawia?
 
- Co takiego? – Pytam kiedy rozpina mi kajdanki.
 
- Czy jesteś taka głupia czy nie pomyślałaś, żeby użyć telekinezy, aby się stąd wydostać?
 
- Raczej głupia, bo nie pomyślałam o tym. – Uśmiechnęłam się do Zayn’a i wybiegłam z domu zabierając jedno z aut Styles’a. Jadę do domu. Wreszcie.
 
 
Oczami Harry’ego
 
- Kurwa, gdzie ona jest Zayn? – Wrzeszczę na Zayn’a. Jessica uciekła. Jak ona to zrobiła? Nigdzie jej nie ma. Zdążyłem zdemolować cały dom.
 
- Nie wiem. Przyszedłem dopiero. Przestań debilu demolować nasz dom. – Wiem, że kłamie.
 
- Masz ją kurwa znaleźć i przywieźć do mnie. Masz jeden dzień. Pożałuje tego. Pokażę jej moje prawdziwe oblicze.
 
Oczami Louisa
 
- Co jest kochanie? Nie spodziewałaś się, że cię znajdę? Trochę mi to zajęło jak widzisz, jednak dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych. Na początek możesz zadzwonić do siostry i się pożegnać. Pozwalam ci. Chyba, że chcesz być moją… hmmm…niewolnicą. Co ty na to? Będziesz robiła, co będę chciał. Bez względu na twoje samopoczucie. Powiem: śniadanie to idziesz robić śniadanie, powiem kąpiel idziesz kąpać się ze mną, powiem seks, czekasz rozebrana w łóżku. Masz wybór. A i oczywiście nie możesz mieć kontaktu ze znajomymi. Nie możesz się odzywać do moich przyjaciół. Masz słuchać się mnie, jak pies.
 
- Skończyłeś? Jakoś mnie to nie przeraziło. Cały czas taki jesteś. Jesteś po prostu chujem. Wiesz co? Zakochałam się, ale nie w tobie, w Louis’ie, który dawno temu odszedł. Ty jesteś potworem, który mi go zabrał. Wolę, żebyś mnie zabił. Nie chcę więcej cierpieć. Jeśli mnie kochasz to pozwolisz mi odejść. Zrozumiałeś? – zatkało mnie. Coś we mnie pękło. Rozbiło mnie od środka na miliony kawałków. Kocham ją, ale nigdy nie pozwolę jej odejść. Mogę się zmienić. To jedyne co może ode mnie oczekiwać.
 
- Proszę Lou. Zmień się dla mnie. Kocham Cię. – Nie wierzę, że to robię, ale odblokowuje drzwi i wypuszczam El. Wychodzi powoli z auta. Ja też. Chcę zobaczyć, gdzie idzie, żeby w razie potrzeby ją znaleźć.
 
- Też cię kocham Eli. – podbiega do mnie i całuje namiętnie. Kocham to. Już jest moja. Nabiera się na każde moje gierki. Dobry jesteś Louis. Naprawdę dobry.
 
 

Rozdział 15

2 komentarze = next
 

Oczami Harry’ego

 

- Bardzo szybko dochodzisz. – Szepczę jej do ucha, kiedy Jess rozkoszuje się wcześniejszą falą spazmu. Chyba się przestraszyła.

- Serce mi stanie przez ciebie jak będziesz mnie tak  denerwował!

- Mi przy tobie też staje.

- Niby kiedy?!

- Always skarbie, ale nie powiedziałem, że serce. – Pokazuje jej język na co ona się uśmiecha. Pochylam się w celu pocałowania JJ, ale ona mnie odpycha.

- Spierdalaj. Myślisz, że jak sprawisz, że dojdę to wszystko będzie okej? Nie. Mylisz się. – A było tak blisko.

- Dobra, jedziemy do mnie. Masz moją koszulkę. – Przeciągam koszulkę przez głowę i podaje ją Hun. Ona ją ubiera. Nigdy nie dawałem innym dziewczynom swoich ubrań, ale Jessica nie jest „inną dziewczyną”. Ona jest po prostu Jessicą. Wsiadam za kierownice i jadę prosto do domu gangu. Nikogo w środku nie ma, więc będę mógł z nią na spokojnie porozmawiać. Siadamy na kanapie.

- Chcesz coś pić? Jeść?

- Nie dzięki. Mów po co mnie tu ściągałeś.

- Chcę wiedzieć, gdzie jest twoja siostra. Wiesz?

- Nawet jeśli wiem to ci nie powiem.

- Jak mi nie powiesz to poznasz moje drugie oblicze słońce.

- Nic mi nie zrobisz. Jestem silniejsza od ciebie. – Otwiera okna i drzwi. Jej pierdolona telekineza.

- No dawaj kochanie, skrzywdź mnie.

- Nie. Nie chce. Zostaw mnie już w spokoju. Nie powiem ci gdzie je… - jej telefon dzwoni. To Eliza. Wyrywam jej iPhone’a z ręki i odbieram.

- Cześć Jess. Lou mnie znalazł. Uciekłam mu do babci. W razie czego szukaj mnie na Florydzie. Halo? Hun? Jesteś tam? – jest na Florydzie. Muszę zadzwonić do Lou. Oddaję telefon Jess.

- Hunty uciekaj stamtąd. Harry odebrał. Nie ja. On o wszystkim wie.

- Jessica! Przegięłaś. – Kiedy usłyszałem, że mówi o wszystkim Elizie zrozumiałem, że nie mogę tego tak zostawić. Biorę ją na ręce i zanoszę do mojej sypialni. Rzucam na łóżko i przytrzymuje jej ręce przy oparciu, po czym wyciągam kajdanki i przypinam ją do łóżka. Wyciągam też taśmę klejącą i zamykam jej usta. Wiem, że boi się mnie, ale to dobrze. Zostawiam ją samą w pokoju.

 

Oczami Elizabeth

 

Harry wie gdzie jestem. Louis pewnie też już wie. Muszę stąd uciekać. Jutro z samego rana wyjadę do byłej przyjaciółki. Wyprowadziła się dwa lata temu do Miami. Teraz mieszka ze swoim chłopakiem – Jason’em. Kendall była dla mnie jak siostra. Przeprowadzka zmieniła relacje między nami. To ona mi pomogła, jak zostawiłam rodziców. Oficjalnym powodem jej przeprowadzki była ciąża, ale ja wiem, że to tylko wymówka. Znam ją 17 lat. Może wszystkich oszukiwać, ale mnie nie oszuka. Ktoś jej coś zrobił. Skrzywdził. Coś mówiła o jakimś Zayn’ie? Tak Zayn. Czemu nie wpadłam na to wcześniej. To przez Malika wyjechała, przez niego straciłam przyjaciółkę. Koniec tego rozmyślania kładę się do łóżka.

 

***

 

Jestem już spakowana. Za chwilę ma po mnie przyjechać taksówka i pojadę nią na lotnisko. Żegnam się jeszcze z babcią i wychodzę na dwór. Mój transport już jest. Wkładam rzeczy do bagażnika i siadam na tylnie siedzenia. Auto się zamyka. Co się dzieje?

- Można otworzyć drzwi? – pytam kierowcy, a on obraca się w moją stronę z złowrogim uśmieszkiem. Wiedziałam, że coś jest nie tak.

- Myślałaś, że mi uciekniesz Kotku?


Louis!

wtorek, 17 czerwca 2014

Rozdział 14


Oczami Harry’ego

 Jak mi tego brakowało. Ten miesiąc był chyba najgorszym miesiącem w całym moim życiu. Każda sekunda była dla mnie jak minuta, każda minuta stawała się godziną, za to godzina była jak cały dzień. Ogólnie mogę powiedzieć , ze ten miesiąc był dla mnie jak rok w więzieniu. Nie polecam tego uczucia pustki w was. Tą pustkę chciałem wypełnić nocami z przypadkowymi laskami, jednak ciągle dziura się powiększała i zabierała całą przestrzeń. Po pewnym czasie zacząłem się „dusić” moimi uczuciami. Przez ten miesiąc byłem liderem gangu. Myślałem, że to łatwe zadanie, ale się myliłem. Ciężko rozkazywać swoim kumplom. Po tym jak Lou wyjechał szukać tej całej Elizy wszystko się zmieniło. Dzwonił dzisiaj i pytał czy mam już jakieś informacje. Mam nadzieję, że Jessica mi wszystko powie. Naprawdę nie chcę jej torturować, ale jeśli będzie nieposłuszna to będę musiał jej to zrobić. Takie są zasady. Ona smakuje tak dobrze, że nie chce przerywać pocałunku. Z tego co widzę to ona też nie, ale wszystko się kiedyś kończy.

- Harry. Nie możemy. Ja nie mogę. Zostawiłeś mnie samą. Właśnie wtedy kiedy byłam na skraju załamania. Powiedziałam ci, że cię kocham, a ty to olałeś, ale miałeś rację. Coś mnie do ciebie ciągnie, ale to nie miłość, nie kocham cię. – Mówi, a ja czuję… smutek? Złość? Nie wiem. Po prostu troszkę się załamałem. Ale jestem Harry Styles. Harry Styles nie kocha, nie czuje. On po prostu pragnie. Od pierwszego dnia jej pragnąłem. Zbadać jej każdy punkt. Kiedy byłem tak blisko zjebałem.

- Wiem. Przepraszam za ten pocałunek. Po prostu mi tego brakowało. Przyszedłem tu w innej sprawie. Po pierwsze musisz wiedzieć, że nie mogę być już dla ciebie taki miły. Po drugie właśnie w tym momencie muszę cię porwać. – Łapię ją w kolanach i przerzucam przez ramie.

- Z tego co wiem,  to ty rzadko bywałeś dla mnie miły. – Zadziorna i wkurwiająca. To jest moja Jessica.

- Nie wkurwiaj mnie kochanie, bo cię zerżnę tak, że już nigdy nie usiądziesz.

- Bla, bla, bla. Skończyłeś marzyć?

- Tak się nie będę bawił. – Pobiegłem do auta i położyłem ją na tylnim siedzeniu, rozpiąłem jej spodnie i zerwałem bluzkę.

- Harry przestań. – Boi się mnie. Widzę to.

- Nie kochanie, zdenerwowałaś mnie.

- Harry jestem w ciąży. Zrozum to.

- Co w związku z tym? Będę cię pieprzył kiedy będę chciał. Jesteś moja. – Robię jej malinkę na szyi. Teraz nikt nie może jej dotknąć. Malinka jest oznaką własności. A ta własność jest moja.

- Nie jestem two… - chyba ją zabolało, ale to dobrze.

- Już jesteś więc bądź posłuszna .

- Jesteś psychiczny Harry.

- Wiem. Kochasz to. – Błądzę ustami po jej brzuchu (już dużym, ale mi to nie przeszkadza). Podoba jej się to, widzę jak na mnie patrzy. Przerażenie, ból zmieszany z rozkoszą. Kocham ten widok. Wtapia ręce w moje loki. Co ona kombinuje?

 

Oczami Jessie

 

Chce mu pokazać, że mi się podoba. Próbuję go tym zmylić. Wiem, że jak się zaangażuje to będzie większa szansa na ucieczkę. Łapię go za policzki i przyciągam jego twarz do mojej. Całuję go ostrożnie. Jednak on pogłębia ten pocałunek. Zjeżdża znowu w dół mojego brzucha. Zakreśla małe kółeczka i zjeżdża niżej. Mój plan w tym momencie zmienia się w pragnienie… pragnienie Harry’ego. Nie wierzę w to, że samymi ruchami jego warg sprawia, że dochodzę.

niedziela, 15 czerwca 2014

Rozdział 13


Adam wyszedł do pracy, przyjedzie dopiero za godzinę. Nudzę się tak sama w domu. Odkąd miesiąc temu Harry mnie zostawił czuję się źle. Taka nie potrzebna. Chciałabym go zobaczyć, choćby tylko na chwilę. Moja siostra wyjechała też jakiś niecały miesiąc temu. Jestem taka samotna. Jedynie moje dziecko daje mi chęć do życia. Kocham je chyba najbardziej na świecie. Wiem, że mówiłam, że go nie chce, ale kiedy sami przeżyjecie to wspaniałe uczucie ruchu w was zmieni wasze nastawienie. Życie bez Harry’ego jest ciężkie? Może to za mocne słowo. Jest nudne. Nic się nie dzieje, już wolałam czas kiedy się go bałam. Wiecie co? Nawet teraz jakby przyszedł i mnie przeprosił nie wybaczyłabym mu. Nie jestem tą samą Jess. Wspominałam wam, że jestem na studiach? Studiuję od dwóch tygodni kierunek pod nazwą „Psycholog-Terapeuta do spraw związkowych”.  Jak na razie bardzo podoba mi się ten kierunek. Po szkole średniej mam wykształcenie hotelarskie. A dzięki komu? Oczywiście rodzicom. „Jeśli wybierzesz hotelarstwo zaimponujesz Adamowi”… hahah chciałabym, żeby wyglądało to mniej więcej w taki sposób, a nie „Kurwa Jessica, już wybraliśmy, najpierw skończysz hotelarstwo, a później wyjdziesz za Adam’a i koniec.” Nigdy nie mogłam sama wybierać. Pierwszy raz robię coś dla siebie, nie przeciw sobie. Z zamyśleń wyrywa mnie dźwięk sms’a.

 

Hej. Przepraszam, ale muszę się z Tobą spotkać.

Proszę, przyjedź do mnie. Nie ma nikogo w domu.

Ważne!  xx Harry xx

 

Harry do mnie napisał? Coś musiało się stać. Muszę tam jechać. Biorę kluczyki od auta i wsiadam do niego. Wysyłam jeszcze sms’a:

 

Już jadę. Nie próbuj niczego!

 

A jeśli coś się stanie mojemu dziecku? Jeśli będę miała wypadek? Może to zły pomysł? Muszę napisać Harry’emu, żeby przyjechał po mnie. Nie mogę ryzykować.

 

Możesz przyjechać po mnie? Ewentualnie do mnie?

 

Nie zdążyłam schować telefonu, bo dostałam już odpowiedź:

 

Czekaj przed domem. Przyjadę po Ciebie. Xx

 

Stoje na podjeździe czekając na tego palanta. Jeśli chce mnie przeprosić to proszę bardzo. Będzie musiał się trochę postarać. Jestem Jessica Pain, a Jessica Pain nigdy tak łatwo nie wybacza. Byłam gotowa zostawić męża dla jakiegoś pierdolonego…

  • porywacza?
  • Zabójcę?
  • Gwałciciela?
  • Przestępcy?
  • Mojego Harry’ego?

Sama już nie wiem dla kogo.  Żadna z tych odpowiedzi nie jest poprawną. Porywacz? Nie. To Louis mnie porwał. Zabójca? Też nie, nadal tu jestem. Gwałciciel? Nic mi tak naprawdę nie zrobił. Przestępca? Jeśli już to łagodny jak baranek, chyba, że tylko takiego udaje. Mój Harry? Też nie. Nigdy nie był mój. Boję się tego spotkania. Nie widziałam go przez miesiąc. Mój umysł zajęły tylko myśli typu „ciekawe czy dalej nosi czarne ubrania?”, „dalej pachnie miętą z dodatkiem maliny?”, „pocałuje mnie jeszcze kiedyś?”…

- Jess? Słuchasz mnie w ogóle? – z zamyśleń wyrywa mnie głos Harry’ego. Nie zauważyłam kiedy przyjechał.

- Przepraszam cię. Cześć. Wchodzimy do środka czy jedziemy do ciebie?

- Przed chwilą mówiłem ci, że jedziemy do mnie. Pięknie wyglądasz. – Mówi i przyciąga mnie do siebie, a ja kładę rękę na jego klatce piersiowej. Czuję jak jego serce przyspieszyło. Gdybym się wsłuchała to mogłabym policzyć uderzenia. Zanim zdążam się od niego uwolnić nasze usta spotykają się i w tym momencie znam odpowiedzi na wcześniejsze pytania.

sobota, 7 czerwca 2014

Rozdział 12



Minęły już dwa dni, odkąd Harry zostawił mnie samą. Czuję taką pustkę bez niego. Wiem. Myślicie pewnie „Jess jesteś głupia, on chciał cię zabić”. Jednak nie znacie go. Ja tak naprawdę też nie, ale wiem, że w tym Harry’m jest prawdziwy Harry: miły, czuły, kochany, wrażliwy. Gdzieś pod jego maską kryje się Styles, mój Styles. Jednak zjebał to. Naprawdę zjebał. Tęsknię za nim, ale tak samo jak tęsknię, tak go nienawidzę. Te dwa dni mijały powoli. Chodziłam po mieście szukając go. Nie chciałam iść do niego do domu, miałam nadzieję, że spotkam go pod jakimś sklepem. A teraz? Teraz jestem tu. U mnie w domu. A raczej u nas w domu. W moim i Adama. Mój mąż cały czas się stara. Próbuje pokazać mi na każdym kroku, że mu zależy. Wczoraj byłam u lekarza, aby potwierdzić moją ciąże. Trzeci miesiąc zaczął się trzy dni temu. Adam cieszy się bardziej niż dziecko z lizaka, płód jest zdrowy, a to najważniejsze.

 - Cześć kochanie. Wyspałaś się? – Mówi Adam, kiedy schodzę na dół do salonu.

- Tak. A ty?
 
- Też, ale mogłabyś nie kopać tak w nocy.

- Przepraszam, że się rozłożyłeś na całym łóżku. Zrobisz mi śniadanko? – Pytam z moją najsłodszą miną.

- A co byś księżniczko zjadła? – księżniczko? Harry tak do mnie mówi. Dlaczego wszystko musi mi się kojarzyć z tym palantem?

- Może naleśniki. Takie z owocami.

- Dobrze, już się robi. – Całuje mnie w czoło i idzie do kuchni.

- Kocham Cię. – Krzyczę gdy znika za rogiem. Muszę przyznać, że potrafię kłamać. Niecałe piętnaście minut później dostaję na talerzu cztery naleśniki z owocami, bitą śmietaną i polewą, a do tego wszystkiego mrożoną czekoladę. Pycha…

- A dostanę małego buziaka?

- Chodź. Zasłużyłeś. – Przykłada swoje usta do moich i jak zwykle domaga się wejścia. Denerwuje się, kiedy go nie dostaje.

- Powiedziałeś małego. Dziękuję. – Zjadam naleśniki i wracam do sypialni spać.

***

Oczami Elizy

Od dwóch dni Harry jest jakiś zdołowany. Nie chce powiedzieć o co chodzi. Tak naprawdę nie chcę wiedzieć. Mam dość tego życia. Myślałam, że będzie lepiej. Louis nie wypuszcza mnie z domu. Chciałam iść do siostry, ale nie, bo wielki pan nadopiekuńczy mi nie pozwala wyjść. Męczy mnie już to. Kocham Louis’a, ale nie wytrzymuje już psychicznie. Muszę mu uciec. Pakuje wszystkie swoje rzeczy i wychodzę przez okno. Mam nadzieję, że mnie nie zauważyli. Wychodząc zgarnęłam kluczyki Louis’a. Odpalam auto i uciekam. Nikt mnie nie goni, więc spokojnie dojeżdżam do domu Jessie. Wchodzę do środka bez pukania. W końcu to moja siostra tak?

- Adam? Co ty tu robisz? – Jestem zdziwiona kiedy widzę mojego szwagra w domu siostry.

- Z tego co wiem, to mieszkam.

- Mniejsza o to. Jest Jess?

- Śpi na górze.

Biegnę na górę i wchodzę do ich sypialni. Moja młodsza siostrzyczka sobie smacznie śpi. Nie będę jej budzić. Zbiegam na dół.

- Powiedz Jess, że uciekłam od Louis’a, będę u Phoebe i Claudii (czyt.: Fibi). – Są to nasze kuzynki, siostry stryjeczne.

- Dobra, przekaże.
Wychodzę z domu i wyjeżdżam w długą podróż do Nowego Jorku.


Oczami Louisa

Idę do sypialni zobaczyć jak się czuje El, kiedy wchodzę do pokoju, widzę tylko puste łóżko. Uciekła? Zabiję ją. Kurwa zabiję. Muszę ją znaleźć. Sięgam po kluczyki do samochodu, ale nic nie czuje. Zajebała mi auto. Jebana dziwka. Znajdę ją.

- Kurwa! Harry, zabiję ją.

- Louis uspokój się. Znajdziesz ją, ona się przestraszy i wróci.

- Mam już dość jej humorków. Ta twoja Jessie nie wie gdzie ona może być?

- Nie wiem. Nie gadam z nią od dwóch dni.

- Pewnie wie. Jak nie będzie chciała mówić gdzie jest, to będę ją torturował.


Oczami Harry’ego

- Torturował? Nawet nie próbuj jej dotknąć, bo będziesz miał do czynienia ze mną. – Pojebało go? Torturować moją Jessie. Nie pozwolę na to.

- Masz rację. Nie dotknę jej, ale ty to zrobisz.

- Nie Lou, nie będziesz… - przerywa mi.

- To jest rozkaz! – Jak on mógł to zrobić. Teraz nie mogę mu odmówić. Kiedy on mi coś rozkazuje, to muszę to robić. Popierdolone zasady. – Masz tydzień, inaczej ją zabiję. – Mówi, a ja wiem, że będę musiał się z nią spotkać. Pierdolone zasady, pierdolony gang, pierdolone życie.
Lydia Land of Grafic