poniedziałek, 19 maja 2014

Rozdział 8


OCZAMI JESSIE

 

To niemożliwe. Moja siostra i Louis. Czy ona kompletnie zwariowała? On jest niebezpieczny. Jest przestępcą. Co ona w nim widzi? Nigdy tego nie zrozumiem. Może to tylko przejściowe. Jak tu przyjdzie to ją tak opier… w sumie. Jest szczęśliwa. Przynajmniej tak myślę. Muszę zaakceptować jej decyzję. Ona moje też akceptuje. Jeśli Louis ją uszczęśliwia, to ja też będę szczęśliwa, ale jeśli ją skrzywdzi, to ja skrzywdzę jego. Ktoś schodzi na dół to chyba El.

- Dawaj. Mów to swoje kazanie, ale wiedz, że kocham Louis’a. Jakieś trzy dni temu przechodził obok klubu, w którym byłam. Byłam kompletnie nawalona. Spytał mnie czy chcę iść do niego. Alkohol zadziałał i pocałowałam go, co on przyjął jako moją akceptacje. Zabrał mnie tutaj i zaprowadził do pokoju. Przypiął mnie kajdankami do łóżka i zaczął mnie dotykać. Początkowo się wyrywałam. Obrzydzało mnie to, jednak kilka jego ruchów i poczułam się jak w niebie. Jego dotyk działał na mnie kojąco. Chciałam go poczuć, chciałam żeby nie przerywał, ale zadzwonił telefon i Louis kazał mi jęczeć tak, żeby Harry słyszał. Później zaczął dalej mnie dotykać, całować po całym ciele, ale Harry musiał znowu nam przerwać. Wpadł do pokoju i powiedział coś w stylu „Sorry, myślałem że to Jessie”, a ja, jak to ja, zapytałam „Jessie?” , spytał czy znam jakąś, ale powiedziałam, że nie. Potem rzucił coś do Lou, żeby coś ze mnie wyciągnął, ale nie udało mu się. Dzisiaj jak Lou złapał mnie za rękę, poczułam że nie jest mi obojętny. Naprawdę się zakochałam. Wiem, że to głupie i niebezpieczne, ale jestem szczęśliwa. Mimo, że znamy się tylko trzy dni. Kocham go. Zaakceptuj to. – Skończyła swoją przemowę. Ciekawe jak sobie wyobrażała naszą rozmowę?

- El. Dramatyzujesz. Chciałam ci tylko powiedzieć, że cię kocham i akceptuje twoje decyzje. Cieszę się, że jesteś szczęśliwa. – Przytulam siostrę.

- Też cię kocham. – Eliza idzie do pokoju Louis’a, a ja mam w planach wrócić do domu.

- Pa El. – Wrzeszczę.

- Pa. – Otrzymuje odpowiedź.

Kiedy łapię za klamkę ktoś mnie łapie za nadgarstek. Harry.

- Gdzie idziesz? – Pyta
- Do domu. Muszę załatwić kilka spraw.

- Jadę z tobą.

- Nie. Jadę sama. Przepraszam, ale muszę zająć się papierkową robotą. Zadzwonię jak skończę. Pooglądamy jakiś film? Dzisiaj u mnie. Adres znasz.

- Dobrze, ale to ja miałem cię zapraszać na randki. – Uśmiecha się i pokazuje język, który mam ochotę wyrwać.

- To nie jest randka. Weź ze sobą moją siostrę i jej „chłopaka” – gestykuluję cudzysłów.

- W takim razie, zostaje u ciebie na noc.

- Harry, powiedziałam Ci że nie. Nie naciskaj.

- Jess, myślisz że masz wyjście?  

- Zgaduje, że nie. Jak masz zamiar zostać na noc to kup jakieś dobre wino. Na trzeźwo cię nie zniosę. – Zaczynam się śmiać.

- Jasne Księżniczko. – Księżniczko? Już to lubię. Pożegnałam się z Harry’m i jadę już do domu.

 

OCZAMI HARRY’EGO

 

- Lou. Spytaj tej twojej Elizy czy jak jej tam jakie wino lubi Jessica – dzwonię do przyjaciela.

- Mówi, że czerwone „USS”. My raczej nie wpadniemy tam. Hunty się źle czuje. Pojedziesz sam?

- Pewnie. Dobra dzięki. Muszę jeszcze kupić jakieś jedzenie. – Chodzę od półki do półki i wrzucam wszystko co wpadnie mi do ręki. Gdy wychodzę ze sklepu telefon zaczyna wibrować mi w kieszeni.

- No cześć. – Słyszę niebiański głos Jess w słuchawce.

- Hej skarbie.

- Harry! – Zostaję skarcony za słowa, które wypowiadam.

- Wolę „kochanie” – mówię i słyszę śmiech. – Co byś chciała?

- Jestem już gotowa. Przyjdzie moja przyjaciółka. Nie będzie ci przeszkadzać jeszcze jedna dodatkowa osoba?

- Nie. Będziemy w trójkę.

- Jak w trójkę?

- Twoja siostra się źle czuła.

- Dobra. Polubisz Re.

- Mam nadzieję. Będę za godzinę. – Rozłączam się. Muszę jechać jeszcze na chwilę do domu. Telefon się rozładowuje.

 

OCZAMI JESS

 

Harry powinien tu być pół godziny temu. Gdzie on jest? Siedzimy z Rebecc’ą przed telewizorem i czekamy na księcia. Re polewa nam już piątą kolejkę. Jak tak dalej pójdzie to pójdę spać, zanim Harry się u mnie zjawi. Mam już go dość. Tych jego szmaragdowych oczu, pełnych ust, idealnych rysy twarzy, jego słodkiego zapachu. Nienawidzę go za to, że jest taki idealny. Chciałabym, żeby coś mu się stało w tą jego piękną buźkę. Mam nadzieję że…

- Może to Harry. Otworzę. – Podchodzę do drzwi i łapię za klamkę.

- Co ty sobie w ogóle wyobrażasz? Przychodzisz spóźniony. Jak zawsze musisz mieć dobrze ułożone włosy, perfekcyjnie białe zęby. Musisz być taki idealny? Nienawidzę cię za… - Całuje mnie. Mmm… Jak on dobrze smakuje. Alkohol chyba działa bo odwzajemniam pocałunek. Harry przyciska mnie do ściany, a nasz pocałunek staje się bardziej namiętny i zachłanny. Kiedy Styles się ode mnie odrywa jestem zawiedziona. – Nienawidzę cię za to, że nawet idealnie smakujesz. Jesteś po prostu nie do zniesienia.

- Dziękuję. – Uśmiecha się ukazując swoje zęby (perfekcyjnie białe, jakże inaczej?)

Wchodzimy do salonu i przedstawiam Re Harry’emu.

- Harry to jest Rebecca, Re to jest Harry. Re jest byłą dziewczyną Elizy.

- Co? – Wrzeszczy Harry. – Lou ją zabije.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Lydia Land of Grafic