OCZAMI
JESSIE
To
niemożliwe. Moja siostra i Louis. Czy ona kompletnie zwariowała? On jest
niebezpieczny. Jest przestępcą. Co ona w nim widzi? Nigdy tego nie zrozumiem.
Może to tylko przejściowe. Jak tu przyjdzie to ją tak opier… w sumie. Jest
szczęśliwa. Przynajmniej tak myślę. Muszę zaakceptować jej decyzję. Ona moje
też akceptuje. Jeśli Louis ją uszczęśliwia, to ja też będę szczęśliwa, ale
jeśli ją skrzywdzi, to ja skrzywdzę jego. Ktoś schodzi na dół to chyba El.
- Dawaj.
Mów to swoje kazanie, ale wiedz, że kocham Louis’a. Jakieś trzy dni temu
przechodził obok klubu, w którym byłam. Byłam kompletnie nawalona. Spytał mnie
czy chcę iść do niego. Alkohol zadziałał i pocałowałam go, co on przyjął jako
moją akceptacje. Zabrał mnie tutaj i zaprowadził do pokoju. Przypiął mnie
kajdankami do łóżka i zaczął mnie dotykać. Początkowo się wyrywałam. Obrzydzało
mnie to, jednak kilka jego ruchów i poczułam się jak w niebie. Jego dotyk
działał na mnie kojąco. Chciałam go poczuć, chciałam żeby nie przerywał, ale
zadzwonił telefon i Louis kazał mi jęczeć tak, żeby Harry słyszał. Później
zaczął dalej mnie dotykać, całować po całym ciele, ale Harry musiał znowu nam
przerwać. Wpadł do pokoju i powiedział coś w stylu „Sorry, myślałem że to
Jessie”, a ja, jak to ja, zapytałam „Jessie?” , spytał czy znam jakąś, ale
powiedziałam, że nie. Potem rzucił coś do Lou, żeby coś ze mnie wyciągnął, ale
nie udało mu się. Dzisiaj jak Lou złapał mnie za rękę, poczułam że nie jest mi
obojętny. Naprawdę się zakochałam. Wiem, że to głupie i niebezpieczne, ale
jestem szczęśliwa. Mimo, że znamy się tylko trzy dni. Kocham go. Zaakceptuj to.
– Skończyła swoją przemowę. Ciekawe jak sobie wyobrażała naszą rozmowę?
- El.
Dramatyzujesz. Chciałam ci tylko powiedzieć, że cię kocham i akceptuje twoje
decyzje. Cieszę się, że jesteś szczęśliwa. – Przytulam siostrę.
- Też cię
kocham. – Eliza idzie do pokoju Louis’a, a ja mam w planach wrócić do domu.
- Pa El.
– Wrzeszczę.
- Pa. –
Otrzymuje odpowiedź.
Kiedy
łapię za klamkę ktoś mnie łapie za nadgarstek. Harry.
- Gdzie
idziesz? – Pyta
- Do domu. Muszę załatwić kilka spraw.
- Do domu. Muszę załatwić kilka spraw.
- Jadę z
tobą.
- Nie.
Jadę sama. Przepraszam, ale muszę zająć się papierkową robotą. Zadzwonię jak
skończę. Pooglądamy jakiś film? Dzisiaj u mnie. Adres znasz.
- Dobrze,
ale to ja miałem cię zapraszać na randki. – Uśmiecha się i pokazuje język,
który mam ochotę wyrwać.
- To nie
jest randka. Weź ze sobą moją siostrę i jej „chłopaka” – gestykuluję cudzysłów.
- W takim
razie, zostaje u ciebie na noc.
- Harry,
powiedziałam Ci że nie. Nie naciskaj.
- Jess,
myślisz że masz wyjście?
-
Zgaduje, że nie. Jak masz zamiar zostać na noc to kup jakieś dobre wino. Na
trzeźwo cię nie zniosę. – Zaczynam się śmiać.
- Jasne
Księżniczko. – Księżniczko? Już to lubię. Pożegnałam się z Harry’m i jadę już
do domu.
OCZAMI
HARRY’EGO
- Lou.
Spytaj tej twojej Elizy czy jak jej tam jakie wino lubi Jessica – dzwonię do
przyjaciela.
- Mówi,
że czerwone „USS”. My raczej nie wpadniemy tam. Hunty się źle czuje. Pojedziesz
sam?
- Pewnie.
Dobra dzięki. Muszę jeszcze kupić jakieś jedzenie. – Chodzę od półki do półki i
wrzucam wszystko co wpadnie mi do ręki. Gdy wychodzę ze sklepu telefon zaczyna
wibrować mi w kieszeni.
- No
cześć. – Słyszę niebiański głos Jess w słuchawce.
- Hej
skarbie.
- Harry!
– Zostaję skarcony za słowa, które wypowiadam.
- Wolę
„kochanie” – mówię i słyszę śmiech. – Co byś chciała?
- Jestem
już gotowa. Przyjdzie moja przyjaciółka. Nie będzie ci przeszkadzać jeszcze
jedna dodatkowa osoba?
- Nie.
Będziemy w trójkę.
- Jak w
trójkę?
- Twoja
siostra się źle czuła.
- Dobra.
Polubisz Re.
- Mam
nadzieję. Będę za godzinę. – Rozłączam się. Muszę jechać jeszcze na chwilę do
domu. Telefon się rozładowuje.
OCZAMI
JESS
Harry
powinien tu być pół godziny temu. Gdzie on jest? Siedzimy z Rebecc’ą przed
telewizorem i czekamy na księcia. Re polewa nam już piątą kolejkę. Jak tak
dalej pójdzie to pójdę spać, zanim Harry się u mnie zjawi. Mam już go dość.
Tych jego szmaragdowych oczu, pełnych ust, idealnych rysy twarzy, jego
słodkiego zapachu. Nienawidzę go za to, że jest taki idealny. Chciałabym, żeby
coś mu się stało w tą jego piękną buźkę. Mam nadzieję że…
- Może to
Harry. Otworzę. – Podchodzę do drzwi i łapię za klamkę.
- Co ty
sobie w ogóle wyobrażasz? Przychodzisz spóźniony. Jak zawsze musisz mieć dobrze
ułożone włosy, perfekcyjnie białe zęby. Musisz być taki idealny? Nienawidzę cię
za… - Całuje mnie. Mmm… Jak on dobrze smakuje. Alkohol chyba działa bo
odwzajemniam pocałunek. Harry przyciska mnie do ściany, a nasz pocałunek staje
się bardziej namiętny i zachłanny. Kiedy Styles się ode mnie odrywa jestem
zawiedziona. – Nienawidzę cię za to, że nawet idealnie smakujesz. Jesteś po
prostu nie do zniesienia.
-
Dziękuję. – Uśmiecha się ukazując swoje zęby (perfekcyjnie białe, jakże
inaczej?)
Wchodzimy
do salonu i przedstawiam Re Harry’emu.
- Harry
to jest Rebecca, Re to jest Harry. Re jest byłą dziewczyną Elizy.
- Co? –
Wrzeszczy Harry. – Lou ją zabije.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz