Gdzie ja
jestem? Uhh. W mojej sypialni, na szczęście. Przewracam się na drugi bok i
widzę obok siebie Harry’ego.
- Co ty
tu kurwa robisz? – wrzeszczę i go budzę.
- Śpię. –
Mówi lekko słyszalnym głosem. A ja spoglądam na swoje ciało. Dlaczego jestem w
samej bieliźnie.
- Harry?
– mój głos się załamuje. – Czy między nami do czegoś doszło?
- Nie
pamiętasz nic? – Kręcę przecząco głową.
- Nie
pamiętasz jak krzyczałaś moje imię? Jak doszłaś tylko dzięki mojemu dotykowi?
Jak sąsiadka przyszła powiedzieć, żebyś się uciszył? Jak… - kiedy to mówi
załamuję się psychicznie. Dlaczego piłam?
-
Przestań Harry. Dotarło do mnie. – Wychodzę z łóżka i patrzę na śmiejącego się
Harry’ego.
- O chuj
ci chodzi?
- Jesteś
tak naiwna. Myślisz, że byłbym zdolny do tego, żeby cię wykorzystać? Naprawdę
nic nie pamiętasz? – nagle spoważniał, a mi zaczyna się przypominać poprzednia
noc. To jak wymiotowałam, jak Harry przyszedł do łazienki, jak podał mi test
ciążowy… test ciążowy?
- Coś mi
się przypomina. Harry mówiłam ci coś na temat ciąży?
- Yyy…
Tak. Niestety Tak.
- Tak
myślałam. Dlaczego teraz? – pytam Harry’ego bijąc go po klatce piersiowej.
- Nie
wiem kochanie. – Kiedy mówi „kochanie” wkurwiam się jeszcze bardziej więc
uderzam go mocniej. Harry łapie moje dłonie i patrzy mi w oczy.
- Wszystko
będzie dobrze. Zobaczysz. – Jest taki opiekuńczy. Gdzie się podział Harry
sprzed kilku dni lub kilkunastu? Dobra nie ważne.
- Nie
Harry, nic nie będzie dobrze. Wyjdź z mojego domu. Proszę cię.
- Nie ma mowy. Zostaję z tobą. Jesteś moją… ymm…
przyjaciółką – tak sądzę, nie zostawię Cię teraz samej.
- Harry proszę cię. Ja nie chce tego dziecka. – Prawie go
błagam, żeby wyszedł.
- Dlaczego nie chcesz? Przecież mówiłaś, że chcesz założyć
rodzinę. – Chyba mówi o sytuacji, w której błagałam go, żeby mnie wypuścił.
- To wszystko jest skomplikowane. Kiedy indziej ci
opowiem, a teraz wyjdź.
- Już Ci mówiłem, że nie wyjdę. Jessica zrozum, że nie
zostawię cię samej.
- Nie Harry. Muszę sama sobie z tym poradzić. Alę dziękuję
ci, że się o mnie martwisz. – Próbuję wyrzucić go z domu, ale nic mi to nie
daje. Denerwuję się jeszcze bardziej. Czuję, że zaraz wybuchnę.
- Jess, daj sobie pomóc. Kochanie… - przykłada rękę do
mojego policzka i wpatruje mi się prosto w oczy.
- Nie mów do mnie kochanie. Harry jesteśmy przyjaciółmi, a
ty starasz się zdobyć mnie na każdym kroku, nie uda ci się to. – Mówię pewna
siebie. Jestem tak wkurwiona, że potrafiłabym rozwalić wszystko w mieście.
- Dobrze wiesz, że między nami coś jest. – Zdenerwował mnie
jeszcze bardziej. Czy on to kocha? Okna w pokoju się otworzyły, a drzwi
zatrzasnęły z hukiem. Szklanka, która leżała na szafce nocnej roztrzaskała się
na miliony kawałków. Chciałabym wyrzucić Harry’ego z mojego domu, ale nie
potrafię.
- Myślisz, że nie wiem czemu twoja moc na mnie nie działa?
- spytał, a ja się czuję jakby czytał mi
w myślach.
- Nie wiem. Ale męczy mnie to pytanie już od pierwszego
spotkania.
- Jakie było twoje pierwsze wrażenie gdy mnie zobaczyłaś?
- Widzę przed sobą wysokiego, dobrze
zbudowanego chłopaka o pięknych zielonych oczach z burzą brązowych loków na
głowie. Boże… jaki on jest seksowny. Czuję jak moje pożądanie rośnie. To
była pierwsza myśl o nim. Nie powiem mu tego.
- Nie pamiętam. – mówię i chwilę później tego żałuję.
- Widziałem w twoich oczach jak mnie pożądasz. Jak
pragniesz mnie poczuć.
- Przestań to nie prawda. – Sama siebie oszukuję.
- Nie potrafisz mnie skrzywdzić, bo mnie kochasz.
Zakochałaś się jak jakieś głupie dziecko. Gdy pierwszy raz mnie zobaczyłaś
poczułaś to uczucie. To uczucie ciepła, bezpieczeństwa. Jesteś naiwna. Jestem
mordercą. Wiele razy gwałciłem i zabijałem dziewczyny takie jak ty. Myślały, że
mogę je pokochać. Myliły się bardzo. Ty również. Myślałaś, że ja wszystko na
poważnie? Moja przyjaciółko. – Wyśmiewa mnie. - Były takie jak ty. Głupie i
naiwne. – Łzy spływają po moich policzkach. Jak on może mówić mi, że jestem
głupia i naiwna?
- Spierdalaj Harry z mojego domu. – Śmieje się tylko. Jaki
on jest bezczelny. Dlaczego wcześniej tego nie zauważyłam. – Wynoś się z mojego
życia! – Wrzeszczę. Styles poważnieje.
- Najpierw zrób mi dobrze. Potem ci odpuszczę, a jak nie
zrobisz to już nie będę taki miły i wyrządzę ci piekło.
- Dlaczego to robisz? Najpierw jesteś miły i kochający, a
później? Jesteś nikim Harry, nikim. Nie boję się ciebie. – Uderzam go w twarz i
uciekam do łazienki. Zamykam drzwi i wyskakuję przez okno. Głupia jestem nie?
Uciekam z mojego domu. Jestem gdzieś w lesie. Harry mnie goni. Widzę przed sobą
znajome mi auto. Wsiadam na miejsce pasażera. Obok siedzi Adam.
- Jedź! Proszę Cię jedź! – wrzeszczę.
- Przed nim uciekasz?
- Tak. Jedź! – Adam wychodzi z auta i wyciąga broń. Celuje
w Harry’ego, a ja żałuję, że do tego doprowadziłam. Słyszę strzał. Harry upada
na ziemię. Co ja narobiłam? Podbiegam do niego i łapię go za rękę.
- Harry. Proszę nie odchodź. Nieee! Harry błagam! Kocham
Cię! – krzyczę i płaczę.
- Też cię kocham Jessie. – wypowiada swoje ostatnie słowa.
***
To nie jest koniec HURT! Nie martwcie się. Śmierć Harry'ego nie zmieni biegu wydarzeń. Jak dam radę to jeszcze dzisiaj wstawię kolejny rozdział. !
Boze jakie to jest... wciagajace ! :3 Nie moge przestac tego czytac kiedy juz zaczne *-* Pisz szybko next, blagam ! :)))
OdpowiedzUsuńCo??? Przecież nie możesz uśmiercić mi Harry'ego!!! Pisz szybko! Koffam to i czekam!
OdpowiedzUsuńBuźki =*