OCZAMI HARRY’EGO:
-Harry. Proszę nie odchodź. Nieee! Harry błagam! Kocham
Cię! – Jessie wrzeszczy przez sen. Kocha mnie? Oby nie. Tylko coś jej się śni.
Kiedy widzę łzy spływające po jej policzkach decyduję się obudzić ją.
-Jessica? Jess? Jessie. Obudź się. – lekko nią potrząsam i
to działa. Jess obudziła się.
- Harry? Ty żyjesz! – Krzyczy. Śniło jej się, że nie żyję?
Ma łzy w oczach i jest zdezorientowana
- To był tylko sen. Nic się kochanie nie dzieje.
- Był taki realny. Harry, mogę się coś ciebie spytać?
- Pytaj o co chcesz.
- Skrzywdziłbyś mnie?
- Nigdy Jess. Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało.
- Chyba odkryłam dlaczego nie mogę cię skrzywdzić
telekinezą.
- Dlaczego?
- Telekineza nie może skrzywdzić osoby, którą… - przerwała
swoją wypowiedź. Patrzy na swoje palce i się nimi bawi.
- Którą…? – zachęcam ją do mówienia dalej. Ona podnosi
wzrok i patrzy prosto w moje oczy.
- Harry Kocham Cię. – Mówi, a te słowa mnie paraliżują.
Co? Ona mnie kocha? Dlaczego akurat mnie? Chciałem ją zgwałcić, zabić i zakopać
gdzieś w lesie. Ona nie może kochać kogoś takiego jak ja.
- Kochanie. Wiem, że mówisz to bo jesteś przerażona. To
był tylko sen. Nie zrozum mnie źle, ale chcę jak najlepiej dla ciebie, dlatego
lepiej będzie jak mnie zostawisz w spokoju.
- To ty ciągle do mnie przychodzisz. To przez ciebie mam
głupie sny. Koszmary. To twoja wina. – Mówi to, a ja wiem, że to prawda.
- Zajmij się swoim mężem i dzieckiem. – Krzyczę jej prosto
w twarz, żeby mnie zostawiła. Muszę zrobić to dla niej. Dla jej szczęścia.
Muszę sprawić, żeby mnie znienawidziła.
- O czym ty mówisz? – Jest zmieszana, widzę to.
- Jesteś w ciąży! Nie pamiętasz?
- Pamiętam Harry, ale jesteś moim przyjacielem, tak mi
się przynajmniej zdaje. – Jak to
cholernie boli. Muszę ją okłamywać, żeby mogła sobie ułożyć życie.
- Przepraszam. Nie
kocham cię i nigdy nie pokocham. – Mówię i wychodzę z domu. Mam nadzieję, że to
ją zmusi do znienawidzenia mnie.
OCZAMI JESS
Jak on mógł zrobić coś takiego. Najpierw mnie całuje, mówi
mi, że chce mnie przelecieć. Zmienia się dla mnie. Jak go poznałam był
bezdusznym facetem pragnącym seksu. Później mówi mi, że chce żebym była
szczęśliwa, jest opiekuńczy, kochający, a teraz? Teraz po prostu wrzeszczy na
mnie i zostawia w takim stanie w jakim jestem mówiąc mi jeszcze, że nigdy mnie
nie pokocha, że mnie nie kocha. To zabolało, bardziej niż to co zrobił mi Adam,
niż mój koszmar. Mam już dość tych jego humorków. Zastanawia mnie tylko
dlaczego gdy wyznałam mu, że go kocham nagle się spiął, tak jakby moje słowa go
paraliżowały. Muszę się jakoś pogodzić ze stratą Harry’ego, bo ja pierwsza nie
wyciągnę do niego ręki, a znając go on też nie zamierza. Jest taki uparty. Może
się myliłam, może go nie kocham, a to że moja moc na niego nie działa to jakaś
słabość. Może muszę ją bardziej rozwinąć? Wyciągam telefon i wybieram numer.
Jeden sygnał, dwa, trzy…
- Jessica?
- Tak…ymm… możesz przyjechać do domu? Proszę, musimy
pogadać. – mówię do męża.
- Tak. Jestem u mamy. Zaraz będę.
- Dobrze. Czekam.
Nie wiem dlaczego to zrobiłam. Ale wiem, że zrobiłam
dobrze. Muszę mu powiedzieć o ciąży. W końcu to też jego dziecko. Chciałabym
naprawić z nim moje relacje. Teraz kiedy ma pojawić się na świecie nasze
dziecko musimy trzymać się razem. Choćby dla niego. Muszę zapomnieć o Harry’m,
ale czuję, że tak się nie stanie. Kocham go. Muszę to przyznać i nie mogę się
dłużej oszukiwać. Adam’a nie kocham. To wiem. Mogę go skrzywdzić. Harry’ego
nie. Rozlega się pukanie do drzwi. Muszę
iść otworzyć.
- Cześć. Wchodź. – mówię i wskazuję ręką gest zapraszający
do środka.
- O czym chciałaś porozmawiać? – Pyta kiedy siada na
kanapie.
- O nas. I o naszym dziecku.
- Jak o naszym dziecku? Jesteś w ciąży? – kiwam tylko
twierdząco głową. – Cieszę się. Teraz będziemy mogli stworzyć szczęśliwą
rodzinę.
- Tak. Też się cieszę. – Mówię, chociaż wiem, że kłamię.
- Tyle na to czekałem. Kocham cię i przepraszam za
wszystko. – Całuje mnie. Ten smak nie jest w ogóle porównywalny ze smakiem
Harry’ego. Przy Styles’ie jest ohydny, jednak nie przestaję poruszać językiem
wewnątrz jego ust.