Budzi
mnie alarm ustawiony w telefonie na godzinę 5:00. Muszę się wyrobić przed
przyjściem Harry’ego. Szybko pakuję swoje rzeczy, biorę klucze i biegnę w
stronę auta. Wrzucam walizki do bagażnika i chwilę później siedzę w aucie,
przekręcając kluczyk. Londyn jest
wielkim miastem. Zanim dojeżdżam do domu Elizabeth mija dobre pół godziny.
Przez całą drogę ręce zaciskają mi się na kierownicy. To chyba stres. Albo
strach. Sama już nie wiem. Co jeśli mnie znajdzie. Jak będę u El to wciągnę ją
w swoje bagno. Nie. Nie pozwolę na to. Za bardzo ją kocham. Jednak muszę się
gdzieś schować. Wjeżdżam na parking siostry. Wychodzę z auta i idę w stronę
drzwi. Jak zwykle muszę się potknąć. No tak dzień bez wtopy Jess, dniem
straconym. Dzwonię do drzwi, ale nikt nie otwiera. Chyba jej nie ma. Ale gdzie
ona może być o tej porze? Jest 6:30. Możliwe, że śpi. Ciekawe czy dalej chowa
klucz pod kwiatkiem stojącym pod oknem? Tak… Jest. Otwieram drzwi i rozglądam
się po domu, jednak jej nie ma. Jedna myśl przebiega mi po głowie. Rebecca –
pewnie jest u niej. Wychodzę z domu i wsiadam do samochodu. Chwilę później
jestem u Re, ale nie ma jej tu. Cóż trzeba zadzwonić do niej.
OCZAMI HARRY’EGO
OCZAMI HARRY’EGO
- Czego chcesz? – krzyczę.
- Do El dzwoni telefon.
- I co w związku z tym?
- Że wyświetla się imię. Jak myślisz jakie? – kurwa, jeśli dobrze myślę to El
jest siostrą Jessie, jednak jest dużo dziewczyn o imieniu Jessica. Biegnę na
górę i mówię Lou, żeby odebrał.
-
Słucham? – Krzyczy Louis.
- Z kim rozmawiam? – pyta głos, który już słyszałem. Tak to ona.
- Louis. Chłopak El. Ty jesteś Jessica Pain? Jej przyjaciółka? – Louis mówi
wszystko to co mam na myśli.
- Tak,
ale nie przyjaciółka tylko siostra. – Tak myślałem. To są siostry. Dlatego
myślałem, że słyszę Jess.
- Więc
dam ci mojego przyjaciela. Ma do ciebie pytanie. – Podaje mi telefon.
- Cześć
skarbie. Chcesz zobaczyć swoją siostrzyczkę? – Pytam.
- Harry?
Zostawcie ją. Czego od niej chcecie? – krzyczy. Wyczuwam strach i załamanie w
jej głosie.
- Od niej
nic nie chcemy, a przynamniej ja. Gdybyś słyszała jak jęczy pod wpływem
Louis’a.
-
Wypuście ją. – Znowu krzyczy.
-
-
Coś za coś maleńka. Przyjedź do mnie. Prześpisz się ze mną, później cię
zabiję i po kłopocie. To jak? Masz 20 minut, żeby tu przyjechać, inaczej już
nie zobaczysz siostry.
- Jesteś
psychiczny.
- 15
minut. Wnerwiaj mnie dalej, a właduję jej cały magazynek w skroń.
- Jadę
już. Jeśli jej coś zrobisz, zabiję twoich kumpli. Ten cały Louis boi się mnie
jak cholera. Spytaj go jak prawie płakał ostatnim razem. – Gdy to mówi na moich
ustach pojawia się mały uśmieszek, który później przeradza się w głęboki
śmiech.
- Czekam
skarbie.
- Nie –
mów – do – mnie – skarbie. – Mówi chyba przez zaciśnięte zęby.
- Dobrze
skarbie. – Rozłączam się.
OCZAMI JESSIE
Oni
naprawdę są psychiczni. Porwali moją siostrę. Nie pozwolę, żeby to ciągnęło się
dalej. Wolę umrzeć niż pozwolić na to, aby El cierpiała. Gdy podjeżdżam pod
dom, z którego niedawno wypuścił mnie Hazz przelatuje mnie strach, przed tym
jak zrobi to Styles. Ciągle pamiętam jego słowa „Jedyny powód, dla którego
tutaj jesteś to fakt, że chcę cię po prostu przelecieć.” Mimo wszystko wychodzę
z auta. Podchodzę do drzwi, podnoszę zaciśniętą pięść do góry. Chwila zawahania…
pukam. Otwiera mi Hazz.
- Wiedziałem,
że przyjdziesz. Zapraszam. – Rozchyla drzwi i zaprasza mnie ręką do środka.
- Kurwa,
Harry wypuść moją siostrę. – Krzyczę.
-
Spokojnie. Mamy umowę. Najpierw się prześpisz ze mną.
-
Najpierw chcę ją zobaczyć.
- Louis.
Przyprowadź Lizę. – Krzyknął. Chwilę później El schodzi po schodach w samej
bieliźnie ze związanymi rękami i zaklejonymi ustami taśmą. Za nią podąża
chłopak, który mnie porwał z restauracji.
- Eli. –
Krzyczę i biegnę do siostry. Przytulam się do niej i rozklejam jej usta. – Co oni
ci zrobili?
- Nic.
Nie przejmuj się. To nie twoja wina.
-
Dlaczego jesteś w samej bieliźnie? – Pytam po czym patrzę na jej „ochroniarza”.
Zmierzam w jego kierunku. – Ty szmato. Co jej zrobiłeś? – Wrzeszczę, ale ktoś
odciąga mnie.
-
Przestań skarbie. Inaczej obie zginiecie. – Czuję coś zimnego przyłożonego do
mojej skroni. El jest w tej samej pozycji.
-
Ostatnie życzenie? – Pyta Louis moją siostrę.
- Zrób to
szybko – odpowiada moja siostra.
- Nieee! –
Krzyczę i wyrzucam broń z rąk Louisa dzięki mojej mocy. Właśnie w te sytuacji
dziękuję Adamowi za to co mi zrobił. To dzięki niemu mogę teraz przenosić
przedmioty.
- Przegięłaś.
– Czuję, że Harry naciska za spust. Jednak nie czuję bólu. Co się dzieje.
- Kurwa,
Tommo. Dałeś mi nie naładowany pistolet? Jesteś kretynem, ale dzięki.
Przynajmniej będzie ciepła. Wolę kochać się z ciepłymi. – Mówi z wyczuwalnym
rozbawieniem w głosie.
Przerzuca mnie przez ramie i zanosi do sypialni. Rzuca
mnie na łóżko po czym związuje moje dłonie do ramy i zrywa bluzkę. Kurwa. Nie
poddawaj się Jess.