Tydzień później.
- Cześć księżniczko. Wyspałaś się? – siostra stoi przede
mną ze śniadankiem.
- Tak. To dla mnie? – wskazuję na tacę pełną jedzenia.
- Nie, przyniosłam to tylko, żebyś patrzyła. Pewnie, że
dla ciebie głupolu mój. – Mówi i podaje mi tacę. Całuje mnie w czoło. Kochana
siostrzyczka.
- Dziękuję. Jest Harry?
- A właśnie, nie wiem czy mogę ci powiedzieć.
- Mów.
- Policja go zabrała. Znaleźli ciało Adam’a i broń oraz
odciski palców Harry’ego.
- Co? – Policja zabrała Harry’ego? Jak to możliwe? Muszę
tam jechać. – Zawieź mnie do niego.
- Nie mogę. Przepraszam. – Nie może. Wychodzę z pokoju
trzaskając drzwiami i zbiegam po
schodach.
- Louis! – wrzeszczę, ale nikt się nie odzywa – Zayn!
Niall! Liam! – znowu cisza, wkurwiłam się więc zaczęłam rozwalać wszystkie
rzeczy w domu. – Louis! Pierdolony tchórzu złaź na dół. Wiem, że tu jesteś. –
Nie wytrzymuje psychicznie i rozwalam ścianę, która stoi pomiędzy salonem, a
sypialnią dla gości. Nagle czuję jak ktoś łapie mnie w pasie i przyciąga do
siebie.
- Zostaw mnie kurwa! – uderzam tą osobę w brzuch.
- Jessica. Uspokój się to ja. – Dalej się wyrywam. Nie
potrafię opanować złości. Zostaję obrócona w stronę mojego „ochroniarza”
- Kochanie przestań. – Harry? Jestem pewna tego dopiero
kiedy czuję smak jego ust na moich.
- Jestem tu. Przestań rozwalać mi dom. – Mówi kiedy się od
siebie odrywamy. Wtulam się w jego tors.
- Przepraszam, ale El mi powiedziała co się stało, a nikt
nie miał odwagi zejść na dół.
- Już spokojnie. Jestem przy tobie. Jutro mam rozprawę w
sądzie. Mają dużo dowodów przeciwko mnie. Mój adwokat robi co w jego mocy.
- Zapłacę ci za szkody. Przepraszam. Jestem taka
nieodpowiedzialna. Nazwałam Louis’a pierdolonym tchórzem.
- Za nic nie będziesz płaciła. Co? Hahaha, naprawdę? Za to
cię uwielbiam. Gdzie on w ogóle jest?
- Boi się zejść. Jak reszta. – Mówię, a Hazz wybucha
jeszcze większym śmiechem.
- Chłopaki! Jestem już! Schodźcie. – Mówi i wszyscy nagle
schodzą na dół. – Co jest tchórze, jesteście najgroźniejszym gangiem w całej
europie, a boicie się nieszkodliwej dziewczynki? Przecież ona nie zrobi wam
nic. Popatrzcie, ja nadal tu stoję. – Mówi, a ja mam ochotę go zabić.
- Tylko jest pewna różnica. Ta nieszkodliwa dziewczynka
nie potrafi cię skrzywdzić. – Odzywa się Louis, a ja podnoszę go do góry i
rzucam o ścianę.
- To za tą nieszkodliwą dziewczynkę. – Mówię.
- Widzisz? – Louis pyta Harry’ego.
- Uwierz Lou, że próbuję czasami mu zrobić tak samo.
Przepraszam was za wcześniejszą akcję, ale chciałam, żeby ktoś mnie zawiózł do
Harry’ego. Nikt nie schodził to zaczęłam wszystko rozwalać.
- Nie ważne już. Ale za tego pierdolonego tchórza w końcu
ci się dostanie. – Mówi Lou.
- Harry, ten tchórz mi grozi. – Mówię, a wszyscy zaczynają
się śmiać. – Powodzenia skarbie. – Przechodzę obok Lou i klepie go po ramieniu.
Idę na górę i kładę się na łóżku.
Oczami Harry’ego
Dalej nie mogę się przestać śmiać z Lou. On boi się Jessie
tak bardzo, że myślałem, że zemdleje. Zgrywa takiego cwaniaka, a boi się nawet
dziewczyny nie panującej nad mocami. Nie wiem jak mam powiedzieć Jessie, że za
dwa miesiące muszę ją zostawić. Zaczęliśmy naszą znajomość od początku. Wiem
to. Dlatego muszę trzymać dystans i w pewnym momencie ją zostawić. Wiem, że ją
to zaboli, ale nie mogę jej więcej zwodzić. Muszę wyjechać, w pewnym sensie
przez nią. Ona zaczęła mnie zmieniać. Harry Styles nie może mieć uczuć. On jest
stworzony do „pracy” w gangu, nie do bawienia się w miłość i to chorą. Ja nie
chcę być z Jess, ona ze mną, a mimo to nadal nas do siebie ciągnie.
- Kurwa Harry! Słuchasz mnie? – Louis się wydziera. –
Jeśli nie ogarniesz tej swojej Jess to zrobię jej krzywdę.
- Jeśli ją dotkniesz bez jej zgody to uwierz, że zrobię
Hunty o wiele gorsze rzeczy. Chyba nie chcesz, żeby skończyło się jak z
Eleanor?
- Nie zrobisz tego.
- Owszem zrobię i ty dobrze o tym wiesz. – Mówię. Wie, że
zrobiłbym to. Już raz zgwałciłem jego dziewczynę, a później wywiozłem ją do
psychiatryka. Ale sama tego chciała. Za bardzo się rządziła. Jak
przyprowadziłem dziewczynę do domu to spakowała moje walizki i na jej oczach
mnie wyrzuciła. Myślała, że jak jest dziewczyną lidera to może wszystko.
Przeliczyła się.
- Stary uspokój się. – Liam odciąga mnie od Lou. Idę do
swojego pokoju. Może tam będzie spokój. Wchodząc po schodach czuję wibracje w
mojej kieszeni.
„Zostaw ją w
spokoju. Zapamiętaj ona jest moja. Adam”
Adam? Co? Przecież on nie żyje. Co jest grane?